A przed wszystkim, że mnie urodziła, Gdy byłam głodna , to zawsze karmiła. Mama mnie wspiera milością matczyną, Gdy szukam wsparcia w pobliżu jest Ona, Pomaga wtedy, gdy coś nie wychodzi, I zawsze czuję się dopieszczona. Ma ma ma ma ma … Ma ma ma ma ma … Ja kocham Tatę nie tylko od święta, A także za to, zę o mnie pamięta,
Nasz ojciec zawsze faworyzował moją siostrę. Już jako mała dziewczynka wyraźnie to zauważałam. Tata brał Ewę na kolana i mówił, że jest jego małą księżniczką. Mnie nigdy nic takiego nie powiedział, ja byłam dla niego tak jakby przy okazji, obok Ewy. Byłam, więc należało mnie ubrać i dać jeść. Chodziłam do szkoły, więc musiał kupić mi książki i tornister. Wszyscy dostawali prezenty na Gwiazdkę, więc ja też. Nigdy jednak nie okazywał mi takiego zainteresowania jak Ewie. Kiedy miałam może z siedem lat, zapytałam mamę, dlaczego tata mnie nie kocha. Mama popatrzyła z dziwnym wyrazem twarzy i gwałtownie zaprzeczyła. – Ależ co ty mówisz, Małgosiu? Tata kocha was obie jednakowo. – To dlaczego tego nie widać? Mama przytuliła mnie wtedy mocno i zaczęła mi tłumaczyć, że to tylko tak mi się wydaje, że ja jestem najstarsza, więc tata ode mnie więcej wymaga. – Ewa jest jeszcze mała i głupiutka. Poza tym zawsze była taka delikatna, drobniutka, dlatego tata ciągle się o nią martwi. Słuchałam tego i już wtedy wiedziałam, że to nieprawda. Ewa była młodsza, fakt, ale tylko o dwa lata. I nigdy nie była drobniutka ani chorowita. Od urodzenia umiała walczyć o swoje i w pełni zdawała sobie sprawę, że jest ulubienicą tatusia. Tylko Ewa zawsze była po mojej stronie! Ze wszystkich sił starałam się zaskarbić sobie względy ojca, zasłużyć na choćby najmniejszą pochwałę. Pisałam najładniej ze wszystkich dzieci w pierwszej klasie, moje literki były równiutkie i nigdy nie wychodziły za linijkę. Każdą czytankę powtarzałam tyle razy, że w szkole umiałam je prawie na pamięć. Chwaliła mnie jednak tylko wychowawczyni, babcia, no i czasem mama. Ja jednak uparcie krążyłam wokół ojca. – Tatusiu, zobacz, czy ładnie napisałam? – podtykałam mu zeszyt. – Ładnie, ładnie, nie przeszkadzaj – opędzał się ode mnie ojciec. W takiej sytuacji właściwie powinnyśmy się z Ewą znienawidzić, ale my się kochałyśmy. Bardzo się od siebie różniłyśmy. Ewa była podobna do taty, ja, właściwie nie wiadomo do kogo. Mama twierdziła, że do dziadka Franka, ale on od dawna już nie żył, a na zachowanych zdjęciach był starszym panem z wąsami i ja żadnego podobieństwa dopatrzeć się nie umiałam. Moja siostra zawsze była przebojowa i pewna siebie, ja raczej wycofana i pragnąca akceptacji. To Ewa dawała mi najwięcej wsparcia i uczucia. Kiedy miałam dwanaście lat, a Ewa dziesięć na świat przyszedł nasz młodszy brat Antoś. Rodzice nagle oszaleli na jego punkcie, my obie zresztą również. Jednak pomimo tego, że w rodzinie pojawił się syn, Ewa nadal pozostała księżniczką tatusia. Rodzice nagle podzielili się młodszymi dziećmi, Ewa należała do taty, Antoś do mamy, a ja byłam tak naprawdę niczyja. – Babciu – zapytałam kiedyś babcię Marysię – czy ja jestem adoptowana? – O czym ty mówisz, dziecko? – oczy babci zrobiły się ogromne. – Kto ci takich rzeczy naopowiadał? – Sama wymyśliłam. Rodzice kochają tylko Ewę i Antka. Poza tym jestem taka inna, do nikogo niepodobna. – Głupoty opowiadasz, tyle razy ci mówiłam, że jesteś podobna do dziadka, a że go nie pamiętasz, to już nic nie poradzę. – Aj tam do dziadka. Widziałam zdjęcia, wcale nie jestem do niego podobna. Babcia się roześmiała, z głębi szafy wyciągnęła pudełko po butach, a z niego stare zdjęcia. – Zobacz – podała mi pożółkłe fotografie młodego chłopaka na koniu – to twój dziadek Franek, jak był młody. Przyglądałam się uważnie, może i byłam trochę podobna, ale niedużo. – E tam! – zniechęcona odłożyłam zdjęcie i postanowiłam więcej się nie dopytywać, bo nic z tego nie wynikało. Chciałam tylko, żeby się mną zainteresował Kiedy poszłam do liceum, zaczęłam się buntować. Zamiast jak dotąd starać się ze wszystkich sił, żeby być najlepszą uczennicą, zaczęłam chodzić na wagary, zrobiłam sobie kolczyk w nosie i tatuaż na łopatce. Za ten tatuaż mama o mało mi nie wlała. Ewka mnie uratowała. – Mamuniu, proszę cię – wpadła pomiędzy nas. – Mamuniu, ona to z głupoty zrobiła. Mamie ręce opadły, popatrzyła na nas obie z rozpaczą w oczach. – Powiem ojcu, jak wróci, zobaczysz tym razem spuści ci lanie – krzyknęła i wyszła do kuchni. – Gośka, czyś ty zupełnie zwariowała, po co ci to wszystko? – Ewie drżał głos. One nic nie rozumiały, ja naprawdę chciałam, żeby tata się zdenerwował, żeby mnie skrzyczał, może nawet mi przylał, ale żeby w końcu mnie zauważył. Znowu się jednak przeliczyłam. Mama rzeczywiście naskarżyła, ale ojciec niewiele się przejął. – Daj spokój – mówił do mamy. – Przestań się aż tak przejmować, poszaleje, poszaleje i uspokoi się. – Gdyby na jej miejscu była Ewa, inaczej byś mówił. Tata już więcej się nie odezwał, ale do mnie jasno dotarło, że mama również widziała różnicę, z jaką tata traktował mnie i Ewę. Po maturze ustaliłyśmy z przyjaciółką, że wyjeżdżamy do Dublina, do pracy. Powiedziałam o tym w domu w ostatniej chwili. Mama ostro zaprotestowała, ale ja czekałam na reakcję ojca. – Przecież miałaś iść na studia, ze wszystkiego chcesz rezygnować? – próbowała mnie przekonywać mama, a kiedy uparcie milczałam, zwróciła się do ojca. – Adam, powiedz jej coś. – Ja uważam, że to jest całkiem niezły pomysł – odezwał się tata. I w tym momencie byłam już pewna, że wyjadę. Początkowo chciałam tylko trochę popracować i wrócić. Jednak po kilku miesiącach jakoś przestałam sobie wyobrażać, że mogłabym znowu zamieszkać w domu. Tęskniłam za nimi wszystkimi, chyba najbardziej właśnie za ojcem. Ale on nawet do mnie nie zadzwonił, właściwie nie rozmawiał ze mną od mojego wyjazdu. Czasem, kiedy rozmawiałam z Ewą na Skypie zajrzał jej przez ramię i zapytał, co tam u mnie słychać. Po roku pracy w Dublinie poznałam Alana, a po kolejnych dwóch latach wyszłam za niego za mąż. Wtedy też podjęłam decyzję, że chyba zostanę tu na zawsze. Kochałam męża, a od swojej rodziny oddaliłam się już o lata świetlne. Wypadek rodziców spadł na nas wszystkich jak grom z jasnego nieba. Wracali z wakacji, zderzyli się z ciężarówką, której kierowca wyprzedzał na trzeciego. Zginęli oboje. Cud, że nie było z nimi Antka. Mój najmłodszy brat po raz pierwszy wywalczył sobie wtedy wyjazd na obóz sportowy. Miał dopiero trzynaście lat, poza wszystkim innym musiałyśmy z siostrą zapewnić mu opiekę. Proponowałam, że zabiorę go do siebie, ale nie chciał, wolał zostać z Ewą. A jednak przeczucia mnie nie myliły! Od śmierci rodziców minęło już kilka miesięcy, zdążyłam się nawet trochę otrząsnąć, kiedy Ewa zadzwoniła do mnie pewnego dnia wieczorem i zmienionym głosem powiedziała: – Musisz przyjechać, Gośka. – Stało się coś? – szepnęłam. – Stało się coś Antkowi albo babci. No mów wreszcie. – Nic się nie stało. Znalazłam coś w rzeczach mamy, muszę ci pokazać. – Nie możesz mi powiedzieć przez telefon? – Nie. Uparła się, nic nie chciała mi zdradzić. Twardo powtarzała, żebym przyjechała. W rzeczach mamy znalazła luźne, zapisane kartki. Tak jakby mama zaczynała pisać pamiętnik albo listy do kogoś. Z tych zapisków dowiedziałam się, że moja mama dwa miesiące przed swoim ślubem została napadnięta w parku, i zgwałcona. Miała już wtedy ustaloną datę ślubu. Tata tak bardzo ją kochał, że ożenił się z nią, mimo że zaszła wtedy w ciążę. „Nikomu oprócz Adama nie powiedziałam ani słowa, nie chciałam, żeby moja córka wychowywała się z piętnem” – pisała mama, a ja czytałam i łzy spływały mi po twarzy. – Więc to dlatego… – wyszeptałam. – Dlatego tata nigdy mnie nie kochał. – Daj spokój – Ewa usiadła obok mnie i ścisnęła moją rękę. – Tata cię kochał. – Wiesz, że to nieprawda. – Gdyby cię nie kochał, nie trzymaliby tego z mamą w tajemnicy. – Głupia jesteś, Ewa, on kochał mamę i dla niej to robił, nie dla mnie. – I tak jesteś moją siostrą. – Przyrodnią. Ewka machnęła ręką, jakby chciała zaznaczyć, że to nie ma znaczenia. – Powiedz raczej, czy powiesz babci. Pokręciłam głową. Mama mojej mamy miała już siedemdziesiąt pięć lat. Jeśli do tej pory nic nie wiedziała, to dziś ta wiedza nie była jej już do niczego potrzebna. – Może kiedyś powiem Antkowi, ale jeszcze nie teraz. Babci nie będziemy nic mówić – zdecydowałam. Dwa dni później wróciłam do Dublina. Dopiero w ramionach Alana wypłakałam cały swój żal i poczucie krzywdy. Teraz już rozumiałam, dlaczego tata mnie nie kochał, ale ja przecież nie byłam niczemu winna. Wciąż pamiętałam małą dziewczynkę, która usilnie zabiegała o odrobinę jego uwagi i kochała go chyba najbardziej ze wszystkich jego dzieci. Małgorzata, 25 lat Czytaj także: „Syn nigdy mi nie wybaczył, że wyrzuciłem go z domu. Marzyłem o poznaniu swoich wnuków, ale tylko żona miała z nimi kontakt” „Nasza niania gadała przez telefon, zamiast zajmować się dzieckiem. Kiedy zaczynało płakać, wynosiła je do innego pokoju!” „Migałam się od alimentów, moje dziecko mnie nie interesowało. Ale spotkało mnie coś, co zmieniło wszystko” Dlaczego moja mama mnie nie kocha? Moja Mama ślubu ani razu niemiała jak ja sie urodziłem ojciec wyjechał za granice teraz jest z innym ja mam 11 lat mieszkami sami miesięczny dochud 2,500. A ona oi pracy do tego faceta ciagle lata a obied żadko robi a jak zrobi to pół garnka daje temu faciowi. np-jest wywiaduwka a ona nie idzie do Twoja mama uważa, że jesteś śliczna! Wiele razy, gdy widzi Cię z Twoimi koleżankami myśli sobie ''Wszystkie są ładne, ale jednak ta moja córa przebije każdą!'' Cóż, na pewno się z tego cieszy, w końcu masz w sobie jej geny! Jak myślisz, czy Twoja mama naprawdę tak myśli? Daj znać w komentarzu! prawda Odpowiedz „Jak moje dziecko szybko rośnie” Nie sądzę Odpowiedz Mama mnie nie nawidzi… pewnie za niedługo mnie wyrzuci Odpowiedz „Jak moje dziecko szybko rośnie”Nigdy tak nie mówiła chyba.. Odpowiedz „co za leń” jezu ja o swojej matce nawet mówić nie chcę… Odpowiedz1 „mam najmądrzejsze dziecko pod słońcem” nooo… w sumie to kilka razy tak powiedzała jak jej opowiadałam o szkole🤔🤔 Odpowiedz ,,Co za leń!” Naprawdę? To już wiedziałam. 😉 Odpowiedz „Ależ z niego przystojniak!” Twoja mama myśli, że jesteś przystojny! Uważa, że na pewno masz duże powodzenie u dziewczyn, bo nigdy nie widziała tak ładnego chłopaka. Cóż, na pewno się z tego cieszy, w końcu masz w sobie jej geny! Jak myślisz, czy Twoja mama naprawdę tak myśli? Daj znać w komentarzu! Yyyy…. Jestem dziewczyną? Odpowiedz „Mam najmądrzejsze dziecko pod słońcem!” Odpowiedz „Skąd to moje dziecko ma tyle energii?” NIE! Odpowiedz ja to już zupełnie niczego nie wiem, ale chociaż już nie płaczę po nocach trochę mi smutno bo złamałam paznokieć, trochę dlatego że mama mnie nie kocha jestem trochę sama i trochę mi dziwnie kiedy patrzę na ludzi którzy kogoś mają, których nikt nie oszukuje kiedyś miałam więcej do powiedzenia i chyba więcej czułam i miałam coś poza nudą, ale dorosłam w sposóbw zapytał(a) o 16:58 Czy moja matka mnie nie kocha ? Dzisiaj wylalam na siebie wrzącą herbate no i płakałam bo starsznie blałao i do teraz mam blizne a ona jak to zobaczyla wyszła do innego pokoju i trzasneła drzwiami. Nigdy nie kupiła mi jezcze żadnych ciuchów zawsze dostawałam je od rodziny lob od kogoś innego. Nigdy rownież nie dała mi ani grosza jedynie co tata mnie coś do niej muwie ona zazwyczaj sie nie rozwaliłam sobie kolano i poprosilam żeby mi pokazała gdzie sa czy mam zagoić rane ona również nic nie osowiedziala. Ona kocha tylko moich mlodzszych baraci zawsze im coś kupje jak przywiezie coś ze sklepu to tylko dla robi mi śniadania kolacji tylko potrzebowalam swojej moatki ona zawsze mnie opuszczała nie mogłam sie do nie pożalić dlaczego mnie nie kocha przeciez nic jej nie zrobiłam !DAJE ! Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 17:04 "teraz mam blizne a ona jak to zobaczyla wyszła do innego pokoju i trzasneła drzwiam"To jest dla mnie raczej cię nie jest osoba więcej się zmieści. byskaxdd odpowiedział(a) o 17:06 To dla Cb musi byc brdzo mam młodszego brata ale aż o 11 mi się że coś twoja mame trapi i boi się o czymś Ci powiedzieć .Spróbuj zapytać tatę , albo porozmawiaj z mamą , powiedź jej że czujesz się odrzucona itp. mam nadzieję , że pomogłM. ; ) Rêves. odpowiedział(a) o 14:28 Hmm.. co do tej mamy to trochę dziwne moim zdaniem. Ja też tak czasem mam, że wydaje mi się , że moja mama mnie nie kocha. Innym może to wydać się dziwne czy też jakieś nienormalne bo przecież ona mnie kocha. Ja natomiast mam czasem takie odczucia - Może przez to , że byłam tzw ` wpadką` i mama mnie nie planowała ? Aczkolwiek urodziła mnie i wychowała - za co jestem jej wdzięczna. Wiem, że nie była gotowa na dziecko choć miała już swoje lata. Co do Twojej mamy może było podobnie ? Może nie planowała Ciebie ? Co by tu poradzić... Radzę Ci rozmowę z nią.. Delikatną, czułą a zarazem szczera rozmowę. ` Mamo dlaczego Ty tak mnie traktujesz ? Co ja Ci zrobiłam? Prosze powiedz mi.. Ja Cię kocham ale nie odczuwam tego od Ciebie.. Nie wiem czym zawiniłam.. Prosze powiedz mi.. ` Czy coś podobnego. Niech wie, że ją kochasz. Co do braci - młodszy wymaga większej uwagi a co dopiero paru. Jednak mama nie powinna skupiać uwai tylko na nich bo Ty też jesteś jej dzieckiem. Może także z tatą porozmawiaj ? Zapytaj dlaczego mama ma do Ciebie taki stosunek może on Ci powie.. Albo babcia... Nie wiem pogadaj z nimi.. Powiedz co Cię boli i zapytaj dlaczego tak Cię traktuje.. Myślę , że choć trochę Ci pomogłam... Pozdrawiam. Trzymaj się.. Gdybys chciała pogadać pisz. czajka13 odpowiedział(a) o 18:25 Twoja mama ma poważny problem. możliwe , ze w przyszłości , w twoim wieku doznała poważnego urazu psychicznego. Wiem, że cię to boli. Porozmawiaj z nią szczerze. Powiedz, że chciałabyś móc się wyżalić do kogoś, powiedz , ze są problemy które cię przerastają. Twoja mama Cię kocha, tylko nie umie tego pokazać. Przygotuj czasem dla niej jakiś posiłek, pomóż w zmywaniu. Wiem, ze to może byc dla Ciebie trudnością, ale zadzwoń na ten numer. Pod tym telefonem czekają psychologowie i pedagodzy , którzy pomogą ci w tym problemie. Jest to telefon zaufania - 116 111 . Zadzwoń i porozmawiaj z nimi. [LINK] To przykre ja ym porozmawiala z tatą o tym lub nawet z mamą blocked odpowiedział(a) o 17:01 No niewiem tródno wywniąskować czy cię kocha ale jeśli kupuje coś twoim braciom a tobie nic to to naprawde musi być przykre :( Może kiedyś jej coś złego powiedziałaś lub coś złego zrobiłaś?! Radze ci żebyś lepiej porozmawiała z mamą w cztery oczy! musi ci być smutno : (ja mam tak tyle trochę lepiej bo mnie ciotka ignoruje tylko moje rodzeństwo lubi . no wiesz ale z ciotką to można jakoś znieść bo nie widze jej codziennie . blocked odpowiedział(a) o 17:02 współczuje Ci.! no właśnie porozmawiaj z kimś o ty najlepiej z tatą...;) Marta xD odpowiedział(a) o 17:03 To bardzo przykre nawet gdy się czyta . Słuchaj może spróbuj z mamą porozmawiać albo idź do taty lub babci i też porozmawiaj . To jest najlepszy sposób . Przynajmniej tak myślę :) . Powodzenia ! Anetka;* odpowiedział(a) o 17:03 Ojej... To przykre na prawde współczuję...no nie wiem...Moż espróbuj z nią porozmawiać.. Dowiedz się ,czemu Cie tak traktuje... Powiedz o tym tacie lub komus z rodziny..Trzymaj się mocno ;) sprubuj pogadać z nią o tmy że ci się przykro robi w tej sytułacji . lub powiedz tacie o tym .! ;ddpowodzenia .;) odpowiedział(a) o 17:07 też miałam taką sytuację że wolała mojego starszego brata ale najlepsze wyjście to znią o tym pogadać zapytaj ją dlaczego tak robi powiedz że ci jej brakuje że dlaczego się do ciebie nie odzywa a jak to nie zadziała to porozmawiaj z tatą i powiedz mu żeby porozmawiał z mamą na tan tamat żeby lepiej się do ciebie odwróciła a jak to nic nie da to sama musisz sobie jakoś poradzić liczę na naj i powodzenia blocked odpowiedział(a) o 17:06 wiesz .. może twoja mama miała trudne dzieciństwo i to sa jakieś skutki .. nie wiem jakie to mogły być problemy ale nic innego mi nie przychodzi do głowy ..a może tobie się tylko tak wydaje.? może twoja mama oczekuje zrozumienia z twojej strony że jest zmęczona .? a co do wypadów do sklepu . przypomnij sobie może ci jednak coś kupiła .? spróbuj ty ja przytulic . zobaczysz jaka będzie jej reakcja . pozdrawiam . będzie dobrze ;)) Musi ci być przykro i wgl. Możee on ma jakieś przeżycia z dzieciństwa albo coś Gdybyś nie powiedziała że masz młodszych braci, to bym pomyślała, że ma depresje!Ale widzę , że nie! Może twoi bracia sa młodsi i potrzebują więcej uwagi. Myślę, że powinnaś z nią porozmawiać. Powiedzieć co czujesz! Jeśli cię spławi, to znaczy, że uważa cię za osobę która powinna być bardzie samodzielna. W ostatnim na pisałąś słowo `potrzebowałam` czy to oznacza, że tak było zawsze?!Jeśli tak, to może miała depresje po porodową! Co to oznacza?!POdam ci taki przykład, jak zabierze się małe piskle od matki (ptaka) lub inne zwierze, to może już je nie uznawać za swoje dziecko. Nie! To nie znaczy, że cię nie kocha, kocha, ale odczuwa to inaczej. POROZMAWIAJ Z NIĄ! nie znam historii twojej rodziny, ale skoro mama się do ciebie nie odzywa, to wydaje mi się, że coś jest nie tak, i to wiąże się z przeszłością, skoro ty nie wiesz o co zostawić włączony komputer tak, zeby mama zauważyła właśnie to pytanie i żeby przeczytała. Albo po prostu podejdź do mamy i powiedz czym jej zawiniłaś (ale nie krzycz, bo krzyk zawsze pogarsza sytuacje) że cię traktuje jak powietrze, nic ci nie kupuje i po prostu cię nie kocha?Jest też inny sposób, napisz do niej list, który zostawisz jej np. w kuchni i dopilnuj zeby dotarł do niej, a nie do np. brata. Wyraź tam swoje czy twój tata o tym wie? Czy jak byłaś mała to odzywała się do ciebie?Od kiedy się nie odzywa? Możesz też zapytać braci, czy tego nie zauważają i czy czasem nie wiedzą dlaczego mama tak się wobec cb zachowuje. Tata też powinien pogadać z mamą , jeżeli mu o tym powiesz. Ale najlepiej będzie powiedzieć tą całą prawdę mamie, może zrozumie że czujesz się innym wypadku pogadaj z pedagogiem szkolnym ( we wrześniu dopiero) lub z psychologiem, albo z przyjaciółką, lub ciocią, czyli siostrą twojej mamy, żeby ciocia jakoś do niej dotarła. i współczuje ci tego bólu. przykro mi naprawdę, bo to rzeczywiście musiało strasznie boleć :( blocked odpowiedział(a) o 17:11 SŁUCHAJ MUSISZ Z NIĄ POGADAĆ!ROZMOWA ZAWSZE LECZY! :)MAMA NA PEWNO CIĘ BARDZO KOCHA :) Pogadaj z nią po prostu od serca. Powiedz jej to co napisałaś nam :) Angela21 odpowiedział(a) o 17:52 a nie bylas przypadkowo wpadka?bo na to jej: dlaczego ty mnie tak traktujesz? jak mnie nie kochasz to mi to powiedz a nie traktuj jak istote ktora nie slyszy i nie powinna zrozumiec swoj blad,wspolczuje:* blocked odpowiedział(a) o 21:15 strasznie ci musi być przykro jak bym byla na twoim miejscu to :- pogadala bym z tatą i zapytalabym się go czy nie wie dlaczego twoja mama tak się zachoujeile masz lat?:D mpx1996 odpowiedział(a) o 21:15 moim zdaniem powinnaś porozmawiać z mamą i zapytac sie w prost : CZY MNIE KOCHASZ? jesli nie odpowie porozmawiaj z tatą iwa185 odpowiedział(a) o 20:36 Musisz wiedzieć jedno, że każdy kocha inaczej. Dla jednej osoby jest to codzienne okazywanie uczuć, z kolei dla drugiej surowość i pewnego rodzaju dyscyplina. Wierzę w to, że w głębi serca jesteś dla Niej bardzo ważną osobą, za którą poświęciła by swoje życie, choć tego na co dzień nie okazuje, a ty nie zauważasz. kila22 odpowiedział(a) o 19:47 porozmawiaj z bracimi z mamą i z tatą albo zrób dla niej coś miłego i powiedz że ty też chciałabys żeby ona tak ci zrobiłatrzymaj sie może pomoże przykro mi nie martw się kiedyś jak będziesz miała męża i wyjedziesz gdiześ bez niej to zobaczy ... będzie cię jej brakowało a na obecną chwilę masz tatę może pójdź do psychologa albo porozmawiaj z babcią lub z tata trzymam kciuki Uważasz, że ktoś się myli? lub

blocked. zapytał (a) 26.04.2011 o 18:42. Moja mama mnie nie kocha. Co robić. ? Wiem, że mnie nie kocha, bo mówi, że jestem głupia, drze się na mnie i wgl . Mam starszą siostrę i zawsze ona jest ważniejsza . Ja gorszej mamy nie widziałam! ( mówię to, ale nie chcę obrazić swojej matki. ) Kocham ją, a ona mnie tak traktuję.

48 odp. Strona 1 z 3 Odsłon wątku: 69277 24 maja 2012 10:25 | ID: 786855 Jesteśmy małżeństwem 6 lat, mamy dwoje małych dzieci. Od długiego czasu żyjemy raczej jak kolega/koleżanka i jak rodzice, czasami jako partnerzy w pracy. Jednak jako mąż i żona nie funkcjonujemy. Przez ostatnie pół roku starałam się jak mogłam aby między nami się poprawiło, na marne. Zdałam sobie sprawę, ze dla Męża jestem niewidzialna, jestem mu obojętna. Wczoraj gdy zapytałam co do mnie czuje...nie umiał nic powiedzieć. Gdy zapytałam czy jest ze mną przez dzieci powiedział, że one wiele zmieniają. Czyli, że gdyby nie dzieci to zapewne nie byłoby sensu dalej w tym trwać. Jak mam żyć z kimś kto mnie nie kocha, ma mnie w nosie i dla kogo jestem obojęta? Jak mam na codzień z nim funkcjonować pod jedynm dachem? Jak mam walczyć? Czy jest sens? Od pół roku nigdy mnie nie przytulił...nie pyta jak się czuję, nic! 1 magdax78 Zarejestrowany: 28-04-2011 14:46. Posty: 1137 24 maja 2012 10:31 | ID: 786857 W ktoryms momencie pojawil sie problem...musisz lub jesli jest szansa musicie wspolnie sie cofnac w przeszlosc i znalezc ten moment od kiedy zaczelo byc zle...znalezc przyczyny. Tobie zalezy na mezu i pewnie jemu jeszcze w jakims stopniu na waszej rodzinie takze....wiec jakas szansa jest. Mozecie udac sie do dobrego psychologa specjalizujacego sie w problemach rodzinnych ale nie oczekujcie cudów ...sami musicie wlozyc w ratowanie zwiazku mase pracy a taka osoba postronna moze Was jedynie dobrze nakierowac. Nie ma sensu tkwic w takim zwiazku na sile i ze wzgl na dzieci. dzieci widza co sie dzieje , nie sa slepe , wiedza ze miedzy tata i mama nie jest dobrze. Jesli nie ma ratunku dla waszego zwiazku to ja optowalabym najpierw za separacja...tak jest zdrowiej dla wszystkich. Ale poki co walczcie! Moze nie jest jeszcze za pozno skoro maz nie umial okreslic swoich uczuc do Ciebie...tzn ze nie jestes mu obojetna i przezywa to co sie miedzy wami dzieje i stara sobie to jakos poukladac... tylko szczera rozmowa i otwartosc was ratuja lub daja szanse na jakis dialog... 2Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 10:40 | ID: 786863 Mam wrażenie, że jego uczucia do mnie to taka karuzela od obojętności po sympatię. Zawsze zwraca się do mnie miło, kotuś, kotek tak jakby z automatu. Mało tego, on uważa ze to zawsze ze mną jest problem, że szukam drugiego dna we wszystkim. Dziwi mnie natomiast fakt, że przez ostatnie pół roku nie potrzebował zbliżenia, nawet przytulenia, nie ma czułości między nami. Mało tego, jestem na 99% pewna, że mnie nie zdradził. Czy jest możliwe aby kłopoty jakie mamy finansowe aż tak go pochłonęły? 3 magdax78 Zarejestrowany: 28-04-2011 14:46. Posty: 1137 24 maja 2012 10:44 | ID: 786866 problemy finansowe sa przyczyna rozpadu wielu zwiazkow obok zdrady. Pewnie maz zyje w wielkim stresie...musicie porozmawiac i moze na poczatek jakos ( jesli sie da) uporac sie w tymi problemami finasowymi lub chociaz je ograniczyc... 4Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 11:21 | ID: 786880 Kłopoty finansowe dotyczą nas oboje bo wspólnie prowadzimy firmę. Mi natomiast zależało do tej pory aby za wszelką cenę mu pomagać, aby nie był z tym sam. Gdy wracał do domu, zawsze było ugotowane, posprzątane, rodzinka w dobrych humorach. Chciałam aby miał w domu azyl od tego wszystkiego. Sama też to bardzo przeżywam ale staram sie aby to nie zasłoniło nam resztki normalnego Życia. Jestem w stanie na prawdę wiele znięśc. Mój mąż nigdy nie zauważał tego co dobre, uważał to za coś co mu sie należy z racji bycia "panem domu" ale za to dostrzegał natychmiast to co złe. A ja zawsze bardzo się kontrolowałam aby go nie zdenerwować. Czasami jednak wybuchałam, a dokładniej mówiłam, ze to czy tamto mnie boli. On sugerował i chyba nawet mówił, że ma tyle na głowie, ze nowych kłopotów nie potrzebuje. Gdy pojawiał się problem ja stawałam się dla niego niewidzialna. Zawsze starałam się być u jego boku wsparciem, on uważa mnie za wroga bo nie zawsze godzę się z jego zdaniem. Gdy mu przyklaskuję wtedy jest dobrze. Tylko, te długi teraz mamy przez jego samodzielne decyzje i boję się kolejnych stąd moje obawy i stawianie mu oporu. 5Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 11:41 | ID: 786890 A może tu działa zadziała ta metoda, że faceci wolą zołzy? 24 maja 2012 12:06 | ID: 786902 Coś się pewnie dzieje z nim. Może ma problem z potencją? 7 nataliawojtek Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 25-03-2011 21:18. Posty: 415 24 maja 2012 12:15 | ID: 786911 Czy jesteś pewna, że mąż cię nie kocha? Może po prostu ma problemy z okazywaniem uczuć. Kilka razy czułam się tak jak ty. Mój mąż to straszny pracuś, i czasami czułam się jakbym była na drugim miejscu. Nam pomaga długa rozmowa. Jak się zawsze okazuje- mąż sprawiał mi przykrość nieświadomie, nie zdawał sobie sprawy że potrzebują więcej uwagi i czułości. Czasami facetowi trzeba powiedzieć prosto z mostu o co chodzi. 8 magdax78 Zarejestrowany: 28-04-2011 14:46. Posty: 1137 24 maja 2012 12:17 | ID: 786914 wiesz co moze to okrutne co napisze ale jesli maz jest troche nieodpowiedzialny w sprawach finansowych to proponuje przynajmniej separacje... 9 nataliawojtek Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 25-03-2011 21:18. Posty: 415 24 maja 2012 12:20 | ID: 786920 magdax78 (2012-05-24 12:17:56)wiesz co moze to okrutne co napisze ale jesli maz jest troche nieodpowiedzialny w sprawach finansowych to proponuje przynajmniej separacje... Podobno pieniądze szczęścia nie dają, ale nieszczęścia są zawsze przez nie.... 10Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 12:20 | ID: 786921 Natalio bo widzisz mi się w głowie nie mieści jak można sie tak zachowywac w stosunku do osoby którą się kocha. Dla mnie w pojęciu miłości pewnie zachowania sie nie mieszczą. Jak się kogoś kocha to ta uwaga czy potrzeba bliskości jest jakby automatyczna. Może się mylę, może wymagama zbyt wiele, może w ogóle go nie rozumiem i chcąć być żoną doskonałą sama się pogrążam widząc że na niego to nie robi wrażenia. Może faktycznie mnie kocha ale skoro widzi moją minę i nastrój cierpiętnicy od 2 tygodni to może wątpi czy to miłość...? Czy mam zapomieć to co mnie tak boli, udawać , że nic się nie stało i zacząć na nowo, inaczej? Wiem, ze on woli przeczekać aby po chwili zupełnie normalnie żyć. 24 maja 2012 12:29 | ID: 786926 A dlaczego Ty go tak tłumaczysz? I z tego co czytam, to winy doszukujesz prawie wyłącznie w sobie. Szczerze współczuję Ci takiej sytuacji. Myślę, że tylko szczera rozmowa naprowadzi Was na właściwą drogę. 12 nataliawojtek Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 25-03-2011 21:18. Posty: 415 24 maja 2012 12:29 | ID: 786928 Anonim (smutna) (autor wątku) (2012-05-24 12:20:46) Natalio bo widzisz mi się w głowie nie mieści jak można sie tak zachowywac w stosunku do osoby którą się kocha. Dla mnie w pojęciu miłości pewnie zachowania sie nie mieszczą. Jak się kogoś kocha to ta uwaga czy potrzeba bliskości jest jakby automatyczna. Może się mylę, może wymagama zbyt wiele, może w ogóle go nie rozumiem i chcąć być żoną doskonałą sama się pogrążam widząc że na niego to nie robi wrażenia. Może faktycznie mnie kocha ale skoro widzi moją minę i nastrój cierpiętnicy od 2 tygodni to może wątpi czy to miłość...? Czy mam zapomieć to co mnie tak boli, udawać , że nic się nie stało i zacząć na nowo, inaczej? Wiem, ze on woli przeczekać aby po chwili zupełnie normalnie żyć. Jeżeli odpuścisz to będzie wiedział, że może cię tak traktować bo nic z tym nie robisz....więc to chyba nie jest wyjście. Ja myślę tak samo jak Ty- ,,jak można się tak zachowywać w stosunku do osoby którą się kocha,,.Trudno to ogarnąć. Ale chyba każdy związek przechodzi kryzysy i nie ma na to mądrych. Pamiętam jak ostatnio rozmawiałam z koleżanką i ona mówiła że jej siostra w ciąży dwa razy wyprowadzała się od męża a teraz są małżeństwem idealnym. Musisz zadać sobie pytanie czy chcesz walczyć o wasz związek. I wierzyć że przyjdzie lepszy czas. Osobiście, ja uważam że czasami zbyt wiele wymagam od męża. I gdy przychodzi chwila wątpliwości i rozmyślania ,, a dlaczego on mi kwiatów już tak dawno nie przyniósł,, i tym podobne to staram się odpuścić...nie warto się nakręcać.... 13Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 12:44 | ID: 786933 Oczywiście, ze chcę z nim być. Jest Moim Mężem i go kocham. Jeżeli to kryzys to jak postępować? Czy wbrew sobie żyć dalej z raną w sercu? Próbowałam z Nim pogadać kilka razy, emocjonalnie jestem tak zduszona, ze nie byłam w stanie wydusic słowa, wpadłam w spazmatyczny płac. Nie wiem dlaczego, nie umiem się w żaden sposób obronić. Aniu owszem widzę winę w so bie bo wiem, że muszę odszukać spośób aby swoim zachowaniem/postępowaniem doprowadzić do tego aby było dobrze. Nie mogę go zmuszać ani nękac rozmowami bo wiem, że to działa odwrotnie. Wygląda to tak jakby tylko mi zależało. A mozliwe, ze jemu tak wygodnie? 14Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 12:48 | ID: 786935 A może po prostu na bieżąco będę wymagać, zawsze mówić wprost co czuję, nie obrażać się i nie wpadać w tygodniowe milczenie tylko kawę na ławę i krótka piłka. Chyba złudnie myśle, że on się domyśli... 24 maja 2012 12:51 | ID: 786936 Anonim (smutna) (autor wątku) (2012-05-24 12:44:34) Oczywiście, ze chcę z nim być. Jest Moim Mężem i go kocham. Jeżeli to kryzys to jak postępować? Czy wbrew sobie żyć dalej z raną w sercu? Próbowałam z Nim pogadać kilka razy, emocjonalnie jestem tak zduszona, ze nie byłam w stanie wydusic słowa, wpadłam w spazmatyczny płac. Nie wiem dlaczego, nie umiem się w żaden sposób obronić. Aniu owszem widzę winę w so bie bo wiem, że muszę odszukać spośób aby swoim zachowaniem/postępowaniem doprowadzić do tego aby było dobrze. Nie mogę go zmuszać ani nękac rozmowami bo wiem, że to działa odwrotnie. Wygląda to tak jakby tylko mi zależało. A mozliwe, ze jemu tak wygodnie? to nie tkwij w tym marazmie Zrób się na bóstwo i zabaw się Tyle to ci chyba wolno Jak nie rozmowa to co???? Zobaczysz czy mu jeszcze na tobie zależy .... 16Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 12:53 | ID: 786939 Zapomiałam dodać, że jestem w 6 miesiącu ciąży :) Na bóstwo się raczej nie zrobię, nie zaszaleję i myślę, że po częście stałam się mniej atrakcyjna dla niego. Ale tą zjest mi ze wszystkimi obowiązkami dwa razy trudniej. 17 nataliawojtek Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 25-03-2011 21:18. Posty: 415 24 maja 2012 13:07 | ID: 786944 Anonim (smutna) (autor wątku) (2012-05-24 12:48:35)A może po prostu na bieżąco będę wymagać, zawsze mówić wprost co czuję, nie obrażać się i nie wpadać w tygodniowe milczenie tylko kawę na ławę i krótka piłka. Chyba złudnie myśle, że on się domyśli... To jest najlepsze rozwiązanie... 18Anonim (smutna) (autor wątku) 24 maja 2012 13:27 | ID: 786951 Mam jescze siłę na tą walke tylko nie wiem co robic teraz. Po prawie 2 tuygodniach milczenia, płaczów w poduszke itd. mam nagle jakby nigdy nic żyć dalej? Pomyśli - wariatka. Czy po prostu mu oznajmić, ze nie mam zamiaru roztrząsać tego co było i co? 19 magdax78 Zarejestrowany: 28-04-2011 14:46. Posty: 1137 24 maja 2012 13:31 | ID: 786952 jest miedzy Wami beznadziejnie i ... postaraliscie sie o kolejne dziecko?? dobrze konkluduje? ;( 20 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 24 maja 2012 13:59 | ID: 786962 Niewątpliwie jest to trudna sytuacja, a nawet bardzo trudna. Przeżyłam też takie okresy i nawet gorsze. I śmiem twierdzić, ze wiele z nas przez to przeszło, przechodzi albo będzie przechodzić. Cóż mogę radzić? Porozmawiać z mężem szczerze. Jeśli jest to oczywiście możliwe. Bo nie zawsze tak bywa. Obwiniasz siebie kochana, ale może coś w tym jest. Może ponad wszystko kochasz dzieci i tylko je widzisz. Mężowie są bardzo uczuleni na przejawy miłości. I każde spojrzenie lub jego brak biorą do siebie. I są bardzo zazdrośni o dzieci. Jeżeli tego nie mówią teraz , to powiedzą wtedy gdy dzieci wyjdą z domu. Bo mężowie to jak kolejne dzieci. Tak samo trzeba ich traktować. A jeszcze może bardziej hołubić i ciągle zapewniać, że są najlepsi. I jeszcze musimy uważać aby nie przekroczyć granicy, bo wpędzimy ich w narcyzm. A może nie powinniście razem pracować? Ja w pewnym momencie odpuściłam sobie pracę razem z mężem. Bo było to jedno wielkie nieporozumienie. Lepiej spotykać się z mężem w domu po pracy. A może potrzebny Wam i dzieciom wspólny wyjazd, póki nowe jeszcze się nie urodziło? Spróbujcie wyjechać , tam gdzie mąż bardzo chciałby i tam porozmawiajcie. Odwagi i powodzenia.
Pan kocha gospodynię, ale gospodyni nie kocha pana. Dziecko-nerd zjada gnocchi podczas robienia nerda, a następnie zakłada kokardę; Przykłady aliteracji w poezji. Hałas, z jakim toczy się ochrypły burza (José Zorrilla) Z lekkim skrzydłem lekkiego wachlarza (Rubén Darío) Hiszpania, koniec pajęczej sieci, kosa.
Strony Poprzednia 1 2 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 61 2015-09-30 22:41:46 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-09-30 Posty: 3 Odp: Moja mama mnie nie do słownie. to samo. tylko ją mam trzech. braci. wiem co czujesz. i naprawdę ci współczuję. :'( :-X 62 Odpowiedź przez werka157 2015-10-18 22:30:55 werka157 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 1 Odp: Moja mama mnie nie za bardzo wiem od czego zacząć więc może powiem od początku .Mam 14 lat , od kiedy byłam mała rodzice się kłucili , pili dużo alkoholu i bili mnie i siebie . Wtedy mama dość często mówiłami że byłam wpadką , że zabrała jej najlepszy czas w życiu , że gdybym nie ja to ona teraz robiła by karierę , strasznie mnie to bolało . Teraz nie mieszkam z nimi , moim prawnym opiekunem jest Ciocia ( siostra mamy ) .Mama niby mówi mi przez telefon że mnie kocha ale wiem że bardziej kocha tatę który nawet nie jest jej mężem . Dzwoni do mnie dwa razy w tygodniu i to najczęściej po pijanemu . Ja ją bardzo kocham , chociaż teraz to już sama nie wiem , w wakacje spytałam się jej czy nie mogła by zostawić tatę i zamieszkać razem ze mną ( jak kiedyś mieszkałam we dwie to w ogóle nie piła ) , a ona mnie wyśmiała i powiedziała mi że dla mnie nie odejdzie od taty , do dziś strasznie mnie to boli , zwłaszcza jak ktoś w szkole mnie pyta czemu nie mieszkam z mamą . Wydaje mi się że ona mnie po prostu nie kocha . Jak mieszkałam z nimi okaleczałam się , gdy się o tym dowiedziała nie zmartwila się tym , nie powiedziała nawet słowa . Czasami zastanawiam się co ja jej zrobiłam . 63 Odpowiedź przez takiwiatr 2015-10-18 23:06:24 takiwiatr Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-11 Posty: 1,190 Odp: Moja mama mnie nie to bardzo smutne co piszesz, Twoja mama najwyraźniej nie dorosła do tego żeby być matką. Mam nadzieję, że ciocia dobrze Cię traktuje, że możesz na nią liczyć. Jeśli tak to jest to najbliższa Ci osoba ją możesz traktować jako matkę. Okaż jej wdzięczność za to, że Cię przygarnęła, słuchaj jej i pomagaj, jak dobra córka. Pozdrawiam Cię serdecznie! 64 Odpowiedź przez qwertypolka 2015-10-22 08:54:29 qwertypolka Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-14 Posty: 49 Odp: Moja mama mnie nie kocha. Polecam lekturkę, czyta się bardzo szybko, wiele ukazuje i tłumaczy:Susan Forward - Matki, które nie potrafią kochać 65 Odpowiedź przez nql 2015-12-01 00:16:30 nql Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-11-30 Posty: 1 Odp: Moja mama mnie nie mam podobnie, leże sobie i moje rodzeństwo sie bije to mama odrazu z tekstem ,,Oni przez ciebie się biją" poprostu nie moge tego wytrzymać i się tne mojim scyzorykiem (pare razy wylondowałem w szpitalu, a oni wogule sie mną nie interesowali nieprzyszli nawet w odwiedziny). Zawsze brat i siostra byli faworyzowani nawet nie pograć na kpmputerze (który kupiłem sobie za własne 3tys) bo oni chcą 3 godzine grać,a ja musze grać na starym telefonie. Często słysze że twój brat jest taki przystojny i taki wysportowany i to jedyne zdanie które do mnie zostałem ciężko pobity a ona śmiała się ze mnie że nie poradziłem sobie (jak miałem sobie poradzić jak było ich pięciu).Mama budzi mnie o północy bym odrabiał lekcje ja musze spać tylko 1 godzine,a gdy złamałem sobie renke ona powiedziała że ,,Będe miała na kosmetyki".Ja w własnym domu nie moge żyć i mam zamiar uciec i przeprowadzić się do Azji żeby być odniej jak najdalej kto da jakąś rade odpisujcie plis 66 Odpowiedź przez Iwona40 2015-12-01 21:22:09 Iwona40 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-11 Posty: 774 Odp: Moja mama mnie nie kocha. nql napisał/a:Ja mam podobnie, leże sobie i moje rodzeństwo sie bije to mama odrazu z tekstem ,,Oni przez ciebie się biją" poprostu nie moge tego wytrzymać i się tne mojim scyzorykiem (pare razy wylondowałem w szpitalu, a oni wogule sie mną nie interesowali nieprzyszli nawet w odwiedziny). Zawsze brat i siostra byli faworyzowani nawet nie pograć na kpmputerze (który kupiłem sobie za własne 3tys) bo oni chcą 3 godzine grać,a ja musze grać na starym telefonie. Często słysze że twój brat jest taki przystojny i taki wysportowany i to jedyne zdanie które do mnie zostałem ciężko pobity a ona śmiała się ze mnie że nie poradziłem sobie (jak miałem sobie poradzić jak było ich pięciu).Mama budzi mnie o północy bym odrabiał lekcje ja musze spać tylko 1 godzine,a gdy złamałem sobie renke ona powiedziała że ,,Będe miała na kosmetyki".Ja w własnym domu nie moge żyć i mam zamiar uciec i przeprowadzić się do Azji żeby być odniej jak najdalej kto da jakąś rade odpisujcie plisBardzo smutne jest to co piszesz. Przykro, ze twoja matka nie interesuje się tobą i faworyzuje rodzeństwo. Czy możesz z kimś o tym porozmawiać w realu szkolnym, jakaś ciotka, babcia, lub z kimś z dorosłych? Czy możesz zadzwonić pod numer telefonu zaufania dla młodzieży 116 111? Miłość szanuje. Kocham cię, więc w ciebie wierzę. Wiem, że jesteś wystarczająco silny, mądry, dobry, żebyśdokonywał własnych wyborów. Nie muszę za ciebie to potrafisz. Strony Poprzednia 1 2 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Vairon : Nie. Odpieprz sie ode mnie, tęczowy popaprańcu. Uśmiecham sie sam do siebie i spoglądam na ulice. Nie ma jej. Wsiadam na motocykl i staram sie ją wypatrzeć, ale nigdzie jej nie zauważam. Wracam do hotelu, biorę długi prysznic i przebieram sie odpowiednio do kasyna. Właśnie tam udaje się o 18. fot. Adobe Stock Może źle odczytywałam intencje mamy. A może przemawiał przeze mnie brak pewności siebie i skłonność do kompleksów. Zawsze taka byłam: nieśmiała i wycofująca się. Pamiętam, jak przeżywałam wszelkie uroczystości rodzinne, podczas których mama wręczała nam prezenty. Zazdrościłam Adzie, mojej młodszej siostrze. Ona dostawała piękne lalki, a ja książki. Nieważne, że lubiłam czytać. I tak czułam się gorsza. Chciałam być taką dziewczynką, jak moja siostra. Podobnie było, gdy dorastałyśmy: Adzie matka kupowała bluzki i kosmetyki, mnie – komplet dzieł zebranych Gombrowicza... Adę chwalono, gdy przyniosła ze szkoły czwórkę. Ode mnie matka wymagała świadectwa z czerwonym paskiem. – Stać cię na więcej, moja panno! – te słowa wryły mi się w pamięć. Ada zawsze była śliczna i słodka. Już jako małe dziewczynki prezentowałyśmy się całkowicie odmiennie: rozkoszny, pulchny bobas oraz chude, piegowate czupiradło o smutnym wyrazie twarzy. Tym czupiradłem byłam ja. A słodkim aniołkiem moja siostra. I tak nam zostało aż do dziś. Ona – śliczna, wesoła, żywiołowa. Ja – chuda, samotna i zamknięta w swoim świecie. Na dodatek Ada spełniła wszystkie pokładane w niej nadzieje. Wprawdzie porzuciła studia po trzecim roku, lecz na co jej one były potrzebne?! Taka piękna dziewczyna nie potrzebowała dyplomów. Miała za to szalone powodzenie, szybko znalazła sobie męża – przystojnego, zaradnego – i urodziła trójkę równie ślicznych jak ona sama dzieci. Uczyniła naszą matkę babcią, co było zapewne szczytem jej życiowych marzeń i pragnień. A ja... Cóż, jak byłam w dzieciństwie, tak i w dorosłym życiu pozostałam samotna. Nudna stara panna. Obecnie nazywa się, że jestem singlem. Lecz moja matka woli używać tego pierwszego określenia. Niby sobie żartuje, ale ja wiem, że byłam dla niej źródłem wiecznego rozczarowania. – Ależ z ciebie, dziecko, stara panna – słyszałam to od lat. Albo: – Nie zachowuj się jak zdziwaczała stara panna. Wprawdzie nią jesteś, ale nie musisz tego aż tak wyraźnie okazywać... Cóż z tego, że skończyłam studia, a nawet zrobiłam doktorat z historii sztuki. Mama zawsze powtarzała, że wyglądam jak jeden z tych starych obrazów lub gobelinów, które wciąż opisuję w swoich nikomu niepotrzebnych rozprawach naukowych: mdła, blada i bez życia. Już dawno się z tym pogodziłam. Nasz ojciec zmarł, jeszcze gdy byłyśmy dziećmi. Tata kochał nas tak samo, a może nawet mnie darzył większym sentymentem. Pewnie dlatego, że sam był taki sam – cichy, skromny, chorowity, zakochany w swoich książkach... Pozostawił mamie w spadku niewielką, ale śliczną i stylową willę – no i nas, dwie tak różniące się od siebie córki. Kilka lat po ukończeniu studiów kupiłam na kredyt kawalerkę i wyprowadziłam się od matki. Mimo to stale ją odwiedzam, ponieważ coraz częściej wymaga opieki. W dodatku często mnie wzywa – zapewne dlatego, że jej się nudzi, a lepsze moje towarzystwo niż żadne. Bo Ady nie ma pod ręką. Ada wraz z rodziną zamieszkała w Kanadzie, gdzie jej mąż dostał dobrą pracę, zarabia dużo pieniędzy i zapewnia rodzinie dostatnie życie. Cała Ada – w czepku urodzona. Przesyła od czasu do czasu piękne widokówki, a przy okazji świąt – również telefonuje. Jej zresztą zawsze brakowało czasu. Wiecznie zabiegana, stale aktywna, do mamy wpadała jak po ogień... Obie z mamą widujemy ją ostatnio tylko na zdjęciach, w towarzystwie całych tłumów wesołych przyjaciół, przystojnego męża i dzieciaków. Pięknie ubraną, jak zawsze śliczną i otoczoną luksusem. Szczęśliwą i promienną. – Jak iskra! – zachwyca się mama. – Że też ty, moje dziecko, nie masz choćby części energii życiowej swojej siostry... Kilka dni temu mama zadzwoniła do mnie i zażądała, żebym wieczorem koniecznie się u niej stawiła. – Ale, mamo, akurat dziś mam dużo pracy... – Bez wykrętów! – przerwała mi. – Napisałam list do twojej siostry i mam ci coś ważnego do zakomunikowania. – A nie może mama powiedzieć mi o tym przez telefon? – zapytałam cicho. – Absolutnie! – usłyszałam. – To nie na telefon. Czekam na ciebie o ósmej. Rozłączyła się. Przyjechałam punktualnie. Mama poczęstowała mnie owocową herbatką, po czym zrobiła bardzo uroczystą minę. – Otóż – chrząknęła. – Postanowiłam przepisać na ciebie, moje dziecko, swój dom. Nie życzę sobie, żebyście po mojej śmierci sprzedały go, by dzielić się dochodem. Napisałam już o swojej decyzji twojej siostrze. Ona urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą, zawsze sobie w życiu poradzi. Zresztą ma męża. Nie to co ty... Za swoją pensyjkę i tak nie zapewnisz sobie godnych warunków życia... Osłupiałam, a jednocześnie poczułam się tak, jakby dała mi w twarz. Nie potrzebuję miłosierdzia... Gwałtownie odsunęłam filiżankę. – Co mama opowiada?! – postarałam się opanować. – Dziękuję za troskę, ale mnie wystarczy moje mieszkanie. – Mieszkanie – prychnęła pogardliwie. – Chciałaś powiedzieć: dziupla! – Może i dziupla – upierałam się. – Ale dla mnie wystarcza. Przyjrzała mi się z namysłem. – Moja droga – odezwała się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Mówiłam ci, że nie chcę dopuścić do tego, żebyście sprzedały willę. Adunia przecież i tak tutaj nie zamieszka... – Może i zamieszka – zawołałam przez łzy. – Przecież sama pisała, że ma zamiar wrócić kiedyś do kraju. Niech mama jej zapisze ten dom. Ja nie potrzebuję łaski. Zawsze przecież wszystko było dla Aduni. Mama od początku tylko ją kochała, a nie mnie, takiego nieudacznika. Po co teraz ten cały cyrk?! Mama zastygła nad swoją filiżanką owocowej herbatki – której zresztą z całego serca nie cierpiałam. Zdawało mi się, że posmutniała. Lecz wcale nie zrobiło mi się przykro. Byłam wściekła i rozżalona. – Martusiu – odezwała się naraz cichym głosem. – Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. Zdaje mi się, że bezwiednie cię skrzywdziłam... Popełniłam wielki błąd. Ale uzmysłowiłam sobie, że najwyższy czas go naprawić... – Darowując mi dom? – burknęłam. – Zamiast miłości?! Nie trzeba. – Uspokój się i posłuchaj – przerwała z naciskiem. – Nic nie mów, tylko słuchaj... Osądzisz mnie później. Pamiętasz, Ada miała 7 lat, a ty 9, gdy uległyście poważnemu wypadkowi... – Kiedy byłyście w szpitalu – kontynuowała mama – o mało sama nie umarłam z rozpaczy... Miałam wtedy już tylko was dwie na świecie. Wasze szanse na przeżycie były niewielkie. Nie opuszczałam szpitala, płakałam i modliłam się... Pewnego dnia zemdlałam w szpitalnej kaplicy. Wcześniej przypadkiem usłyszałam, jak pielęgniarki mówiły, że będzie cud, jeśli choć jedna z was z tego wyjdzie... Tam znalazł mnie ksiądz. Ocucił mnie i wysłuchał. Złorzeczyłam Bogu. Nie potępił mnie, uświadomił mi tylko, że nie powinnam żądać zbyt wiele. A ja uczepiłam się tej myśli... I modliłam się, żebyś to ty przeżyła. Mama urwała i rozpłakała się. Znieruchomiałam. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa. W końcu jednak, zadałam to najważniejsze dla mnie pytanie: – Dlaczego? – Ponieważ to ciebie zawsze kochałam mocniej – załkała rozpaczliwie matka. – Wyrzucałam to sobie, bo przecież matka powinna wszystkie swoje dzieci kochać tak samo, ale nic na to nie mogłam poradzić. Byłaś mądrzejsza, szlachetniejsza, przypominałaś swego ojca. Byłaś moim największym skarbem. Ada wdała się raczej we mnie. A ja jego kochałam do szaleństwa, nie siebie... – mama zaśmiała się gorzko. – Cóż, Bóg chyba ulitował się nade mną, bo przeżyłyście obie. Lecz ja nigdy nie darowałam sobie, że błagałam o życie tylko jednego dziecka. Odtąd ciążyła mi ta okropna tajemnica. I w niej tkwi przyczyna mego błędu. Uparcie chciałam wynagrodzić to Adzie. Z tego powodu byłam wobec ciebie bardziej wymagająca, niż dyktowało mi serce. Dziś dopiero zrozumiałam, że nie było to sprawiedliwe. Nie doceniłam wrażliwości swego dziecka... Lecz – znowu zaśmiała się przez łzy – jesteś taka dzielna. Skończyłaś trudne studia... I zawsze gotowa byłaś poświęcać się dla innych. Jestem z ciebie bardzo dumna. Moja dumna, zaborcza matka spoglądała jak skarcona, mała dziewczynka. – Wybaczysz mi, córciu? – zapytała. – Mamo... – wyszeptałam. – Boże, tyle lat zmarnowałyśmy. Obie. – Tak, masz rację – pokiwała głową. – Ale, mamo, ja naprawdę nie potrzebuję tego domu. Byłoby mi głupio, ze względu na Adę. – Nigdy mnie nie zawiodłaś – odparła żywszym już głosem. – A Ada... – ich stać na nowy dom. I bez gadania. Musisz wreszcie żyć jak człowiek. Jesteś jeszcze młoda i bardzo piękna... Znajdziesz sobie męża... O ile oczywiście zechcesz! – mrugnęła. Przeczytaj więcej listów do redakcji:„Czekaliśmy na dziecko 12 lat. Syn urodził się 10 tygodni wcześniej z poważną wadą serca. Dlaczego los tak mnie pokarał?”„Moja żona zmarła przy porodzie. Ja nie byłem gotowy zostać samotnym ojcem i po prostu oddałem córkę do adopcji”„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat i bardzo długo to ukrywałam. Bałam się reakcji rodziców” . 285 177 56 67 229 445 405 278

moja mama mnie nie kocha